Jaki ojciec, taki syn

Jaki ojciec, taki syn

Niektórzy mówią, że miłość do piłki nożnej przekazywana jest w genach. Może coś w tym jest, wiele w historii światowego i polskiego futbolu jest tego przykładów, m.in. Maciej i Wojciech Szczęsny, Roman i Jakub Kosseccy, Włodzimierz i Euzebiusz Smolarek, Andrzej i Bartosz Iwan. Również w Koronie jest taki przypadek, mowa tutaj oczywiście o Norbercie i Marku Trzebnym.

Marek Trzebny w drużynie Polonii ma status legendy, a kibice jego grę podziwiali przez wiele lat. To on pełnił funkcję kapitana przez kilkanaście sezonów i był motorem napędowym drużyny, która wtedy grała przeważnie w IV lidze.

W czerwcu tego roku Marek skończył 43 lata i w piłkę gra sporadycznie. Więcej czasu poświęca na trenowanie drużyn Korony Stróżewo, a także wspomaganiu syna Norberta, który ma 19 lat.

- Gdy miałem około 10 lat, a tata grał w Polonii, to często zabierał mnie na mecze, gdzie razem z nim wchodziłem do szatni i na boisko. To mi się bardzo podobało i w dużym stopniu miało wpływ na to, że też zacząłem grać w piłkę nożną - zaczyna opowiadać Norbert.

Norbert swoją przygodę z piłką zaczynał w zespołach młodzieżowych Polonii, a tata zawsze go wspiera i dopinguje.

- Jestem dumny z tego, że mój syn podąża taką samą ścieżką sportową. Jest jeszcze młody i może sporo osiągnąć. Po każdym meczu podpowiadam mu, na co ma zwrócić uwagę, jak się ustawić na boisku oraz aby częściej oddawał strzały na bramkę zamiast szukać kolegów - wyjaśnia Marek.

Norbert jak rozpoczynał swoją przygodę z piłką grał na pozycji napastnika, ale teraz na boisku najlepiej czuje się, jeśli gra na pozycji środku pomocy lub obrony.

- Lubi rozgrywać piłkę, ma spokój na boisku i posiada dobry przegląd pola. Myślę jednak, że powinien popracować nad szybkością - w taki sposób Marek Trzebny charakteryzuje grę swojego syna i dodaje: - Wymagam od niego, aby okazywał szacunek kolegom z drużyny, jak i przeciwnikowi oraz żeby zawsze realizował założenia trenera.

Norbert wie, że wszelkie wskazówki ze strony taty mają mu pomóc, dlatego nigdy się nie obraża za wytykanie błędów.

- Tata stara się być na moich meczach tak często, jak tylko pozwala mu na to czas. (Za czasów gry w Polonii Chodzież - dop.) Za każdym razem się denerwuje, abym wypadł dobrze. Już po samym meczu w domu rozmawiamy o tym, jak zagrałem. Podpowiada mi, nad czym muszę popracować oraz co poprawić. Nawet raz nagrywał mi mój mecz, żeby pokazać mi gdzie popełniam najwięcej błędów - opowiada Norbert.

Różnica wieku między synem a ojcem wynosi 24 lata, ale mimo to oboje mieli okazję skonfrontować się na boisku. Zdarzyło się to 26 września 2015 roku podczas spotkania Korony Stróżewo z Polonią Chodzież. Mecz wygrali chodziescy zawodnicy 4:2, górą więc był syn.

- Wygraliśmy mecz i zagrałem pierwszy mecz przeciwko tacie, więc tamten moment będę wspominał zawsze. Myślę, że takiej sytuacji już się nie doczekam, ponieważ tata teraz częściej wciela się w rolę trenera niż zawodnika. Pozostają nam jedynie turnieje - mówi Norbert.

Teraz ich drogi krzyżują się w Stróżewie, gdzie syn trenuje pod okiem ojca. Mimo rodzinnych więzi Norbert nie ma taryfy ulgowej, a wręcz przeciwnie - Marek wymaga od niego jeszcze więcej.

Za: chodziez.naszemiasto.pl

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości