Korona grała, Noteć strzelała

Korona grała, Noteć strzelała

Korona Stróżewo przegrała 3:7 z Notecią Czarnków w ćwierćfinale Pucharu Polski. Chociaż awans do kolejnej rundy był na wyciągnięcie ręki.

Już od pierwszego gwizdka to Korona przejęła inicjatywę, ale nie potrafiła to udokumentować w żaden sposób. W 4 minucie fantastycznej okazji nie wykorzystał Daniel Gapiński, który dobijał strzał Marka Trzebnego prosto w bramkarza Noteci. W 9 minucie bardzo groźnie z rzutu wolnego strzelał Maciej Dąbrowski, ale bramkarz rywali ponownie był górą. Drużyna Noteci z pierwszą groźniejsza akcją wyszła dopiero w 19 minucie, ale wtedy to bez większych problemów strzał na rzut rożny odbił Andrzej Gapiński. Jednak 10 minut później było już 1:0 dla przyjaznych. W polu karnym napastnika rywali faulował Robert Bury, a sędzia bez większych wahań odgwizdał rzut karny. Strzał z jedenastego metra został obroniony przez Andrzeja Gapińskiego, ale przy dobitce był już bezradny. Odpowiedź ze strony gospodarzy mogła nadejść bardzo szybko, lecz w dobrej sytuacji pomylił się Troczyński. W 33 minucie było 0:2, goście wyprowadzili po raz kolejny bardzo groźną kontrę, która zakończyła się bramką. Przed zejściem do szatni gola mógł zdobyć Marek Trzebny, ale futbolówka po jego uderzeniu odbiła się tylko od słupka, a dobitka Michała Andrzejczaka poszybowała nad bramką.

Druga połowa bardzo dobrze rozpoczęła się dla Noteci. W 47 minucie niepewną interwencję Andrzeja Gapińskiego wykorzystał piłkarz gości i było 0:3. Wtedy rozpoczął się pościg podopiecznych Marka Trzebnego. W 50 minucie kontaktową bramkę z rzutu wolnego po ładnym technicznym strzale zdobył Mateusz Barełkowki. Niespełna 7 minut później na listę strzelców wpisał się Marek Trzebny niwelując wynik spotkania do 2:3. W kolejnych akcjach stuprocentowych sytuacji nie wykorzystał Sebastian Liszka i Michał Andrzejczak. W kolejnej akcji ten drugi zdołał jednak skierować piłkę do siatki i było już 3:3. Przez kolejne minuty Korona grała coraz bardziej ofensywnie, co mogło przynieść rezultat, ale bardzo dobrej sytuacji nie wykorzystał Krzysztof Troczyński. Niewykorzystane sytuacje się zemściły i to w bardzo bolesny sposób. Najpierw niepewną interwencję Andrzeja Gapińskiego i złe ustawienie formacji defensywnej wykorzystał napastnik rywali i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Po tym golu miejscowi się otworzyli, za co zostali brutalnie skarceni. Kosztowało to utratę piątek i szóstej bramki. Całkowicie zrezygnowani piłkarze Korony już w końcówce meczu stracili siódmą bramkę i ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3:7.

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości