Niemal identyczną jedenastkę jak w Buku desygnował do gry trener Sokoła Sławomir Najtkowski. Zaszła tylko jedna zmiana, w dodatku nieco wymuszona zrządzeniem losu.
Już od pierwszych minut było widać, że Sokół oszczędnym nakładem sił będzie chciał odnieść kolejne zwycięstwo i powalczyć o 7 miejsce w końcowej klasyfikacji rozgrywek. Pierwszej szansy po podaniu Michała Gucii nie wykorzystał Robert Sobkowiak, ponieważ rywal okazał się szybszy i odebrał mu piłkę przed polem karnym.
W trzeciej minucie najlepszy strzelec zespołu Maciej Cieślak wystawił na próbę umiejętności Grzegorza Trendy. Były bramkarz pniewskiego klubu (sezon 2010/2011), a obecnie zawodnik stęszewskiej jedenastki zdołał przenieść piłkę nad poprzeczkę po strzale pomocnika miejscowych.
Cieślak w 10 minucie mógł dać niebiesko-czerwonym prowadzenie w meczu. Zaskoczony chyba tym, że sędzia nie odgwizdał spalonego, kreatywny skrzydłowy bardzo źle kopnął piłkę. Dwie minuty później znalazł się w polu karnym Wojciech Górecki, ale zbyt długo szukał sobie miejsca do oddania strzału. Skończyło się na rzucie rożnym.
Pod koniec pierwszego kwadransa gry dośrodkowywał na pole karne kapitan Sobkowiak. Tam do strzału głową złożył się Cieślak. Piłka zapewne znalazłaby się w siatce gdyby nie to, że na jej drodze stanął popchnięty przez rywala Daniel Hajdukiewicz.
W 18 minucie piłka po strzale z trudnej pozycji Hajdukiewicza trafiła w rękawice bramkarskie Trendy. Minutę później bramkarz Lipna po raz kolejny ratuje zespół. Znowu strzelał Cieślak, tym razem Trenda nie zdołał za pierwszym razem opanować piłki, lecz nie znalazł się nikt, kto by dobiegł do niej i umieścił ją w siatce.
Do 24 minuty czekali nieliczni kibice, aby obejrzeć pierwszą bramkę w meczu. Dośrodkowywał z rzutu rożnego Patryk Janeczek. Krótko przyjął piłkę Gucia i od razu posłał ją w stronę lewego słupka bramki, umieszczając tym samym w siatce.
Sześć minut przed końcem pierwszej połowy goście ze Stęszewa mieli rzut rożny. Ich zawodnik posłał jednak piłkę po strzale głową nad bramką. Tuż przed końcowym gwizdkiem oznaczającym koniec pierwszej połowy przyjezdni mogli doprowadzić do remisu. Sędzia Tomasz Wolanin dopatrzył się faulu Michała Brychczyńskiego. Goście wykonywali rzut wolny w okolicach linii środkowej boiska. Dalekie dośrodkowanie zdołał wypiąstkować Piotr Lehrke, ale piłkarze Lipna szybko przejęli piłkę. Jeden z jej zawodników oddał strzał w polu karnym, a piłka odbiła się po drodze od obrońcy Sokoła i trafiła w dolną część słupka, po czym opuściła linię końcową boiska.
W przerwie spotkania trener pniewskiej jedenastki dokonał zmiany napastników. Na boisku pojawił się Mikołaj Stępień za Daniela Hajdukiewicza. Najbardziej doświadczony z wychowanków miejscowej drużyny był blisko zapisania na swoje konto bramki w 52 minucie spotkania. Piłka po rzucie wolnym musnęła pięści bramkarza ze Stęszewa i trafiła w słupek, a następnie „wyszła” w pole karne.
Od 57 minuty goście zostali zmuszeni grać w osłabieniu. Za drugą żółtą kartkę boisko opuścił Karol Krzyżański. Cztery minuty później mieli szansę na doprowadzenie do remisu. Jednak po strzale z rzutu wolnego pniewski bramkarz zdołał lewą ręką odbić piłkę za siebie. Minutę później gospodarze podwyższyli na 2:0.
Cieślak podał do Stępienia, a ten mimo tego, że piłka mu podskoczyła zdołał ją opanować w sytuacji sam na sam i podciął ją nad wybiegającym Trendą umieszczając w siatce.
W 66 minucie Tomasz Najewski uruchomiał dalekim podaniem Cieślaka. Pomocnik niebiesko-czerwonych mając „na karku” rywala zagrał równolegle piłkę do wbiegającego w pole karne Góreckiego, który strzelił do pustej siatki na 3:0. Pięć minut później Lipno miało rzut wolny. Piłkę posłaną za mur złożony z graczy gospodarzy odbił bardzo dobrze ustawiony Lehrke.
W 79 minucie zgromadzona na pniewskim stadionie publika była świadkiem niemal kopii bramkowej akcji z 66 minuty. Tym razem bramkarz gości wyciągnął jednak wnioski i wślizgiem wybił piłkę spod nóg Cieślakowi. Zresztą dwie minuty później na boisku znowu miała miejsce kopia wcześniejszej akcji. Tym razem nawiązywała ona do akcji z 24 minuty. Ponownie dośrodkowywał z rożnego Janeczek, a tym razem głową, a nie nogą umieścił ją w siatce Gucia podwyższając na 4:0.
Pokaz „mocy” dał w 84 minucie Cieślak. Przepychając się w polu karnym z rywalem, zdołał obrócić się z piłką w polu karnym i ku zdziwieniu chyba wszystkich huknął nią pod poprzeczkę ustalając rezultat bramkowy po stronie gospodarzy. Goście trzy minuty później zdołali zdobyć honorową bramkę za sprawą Tomasza Woźniaka.
Już w doliczonym czasie gry po zespołowej akcji szóstą bramkę dla Pniew mógł zdobyć Stępień, lecz piłka przeleciała nad poprzeczką.