W przedostatniej kolejce grupy wschodniej poznańskiej okręgówki doszło do derbów Poznania na najwyższym poziomie. Wyżej od TPS-u i Wiary Lecha są tylko Lech i Warta, a biorąc pod uwagę tabelę ten mecz smiało mógł być nazwany spotkaniem o trzecią siłę miasta.
Gospodarze, czyli TPS mają za sobą dziwny sezon. Jesienią spisywali się w kratkę i zajmowali miejsce w środku stawki. Wiosną od początku jednak niesamowicie odpalili i mieli kapitalną serię wygranych. W maju jednak seria została przerwana i to nieoczekiwanie z typowymi średniakimi w tym sezonie. TPS przegrał u siebie z Piastem Kobylnica i Kłosem Zaniemyśl. Ostatnio TPS przegrał jeszcze na wyjeździe w Gnieźnie, więc na pewno wygrana w derbach pozwoliła by im opytymistyczniej spojrzeć na koncówkę tego sezonu.
Wiara Lecha od samego początku była w czubie tabeli, a przez moment rundy wiosennej wydawało się nawet, że mogą poważnie zagrozić drużynie Mieszko Gniezno w grze o awans do IV ligi. Tuz jednak przed meczem z liderem przydarzyły się remisy, co ciekawe też z Piastem i Kłosem i do hitowego spotkania podchodzili z nożem na gardle. Wiara Lecha przegrała u siebie z Mieszko 0-2 i stało się jasne, że max co kibice mogą w tym sezonie osiągnąć to drugie miejsce. Chociaż i o to będzie trudno, bo ostatnio DWL przegrało niespodziewanie z Wielkopolską Komorniki i tylko zremisowało z Akademią Reissa. Na derby jednak motywacja była na wysokim poziomie.
Na spotkanie dotarłem lekko spóźniony, a na trybunach już w tym momencie był spory nadkomplet widzów. Spokojnie tą liczbę można oszacować na ok. 400 osób, a w szczytowym momencie myślę, że było dobrze ponad 400 osób. Po przejściu prawie całego obiektu znalazłem w miarę dobre miejsce na obserwację wydarzeń boiskowych jak i drugiej strony trybun, gdzie zebrała sie tego dnia grupa kiboli Lecha, i widać było że na samym staniu tego dnia sie nie skończy.
Przechodząc do meczu to początek nie był zbyt porywający, ale optyczną przewagę mieli goście. Kilka razy groźnie podeszli pod pole karne bramki TPS-u, ale zagrożic powazniej bramkarzowi Apanasewiczowi się nie udało. Mecz był też dość agresywny, naprawdę widać było sporą ambicję i to, że jednak są to derby. Niektóre wejścia w nogi naprawdę były ostre i sędzia słusznie wyciągnął parę razy żółtą kartkę. Po tym trochę nerwowym okresie, z dobrą kontrą wyszli gospodarze. Dobre prostopadłe podanie dostałMateusz Walczyk, który wyprzedził bramkarza gości, Daniela Guszczyńskiego i po ładnej podcince piłka znalazła się w bramce. Do przerwy więc było 1-0 dla gospodarzy.
Po przerwie chęć odrobienia strat wykazywali kibice, ale ciągle akcje nie mogły się jakoś specjalnie zawiązać, a więcej niż groźnych strzałów znowu było fauli i złośliwości. Widać za to było, że coś szykuje sie na trybunach. Kibice rozłożyli fanę w barwach "Północna strona miasta" i wystaczyło czekać aż tamta strona trybun zacznie płonąć. I tak też się stało w 70 minucie. Odpalono race, a później także stroboskopy. Wszystko wyglądało naprawdę całkiem efektownie, a na trybunach dało się nawet usłyszeć, że oprawy na meczach DWL są lepsze niż na spotkaniach Lecha. Teoria ciekawa i do przemyślenia zapewne przez niektóre osoby.
Po krókiej przerwie na oddymienie boiska zawodnicy wrócili do gry. I zdecydowanie okres od 80 minuty do końca spotkania to był moment, w którym najwięcej działo się na boisku, jeśli chodzi o dobre sytuacje. Swoje akcje mieli zarówno goście jak i gospodarze. Najpierw DWL oddało grożny strzał po wybitce z rzutu rożnego, który jednak minął bramkę, a potem do głosu doszedl TPS. Najpierw w zamieszaniu polu karnym po strzale głową piłka lekko mineła słupek, a chwilę później znowu po akcji prawą stroną piłka znalazła się w siatce, ale sędzia słusznie odgwizdał spalonego. Co ciekawe jeden ze starszych kibiców TPS-u powiedział wtedy do bocznego, że mógł to puścić bo tu i tak nie ma kamer i nikt nie widział. Nawet nie wie jak bardzo sie mylił. Po paru minutach znowu TPS miał poważną szansę na drugą bramkę, bo w polu karnym pomylił się Guszczyński, który nie złapał piłki. Strzał jednak z linii bramkowej wybił jeden z obronców TPS-u. Pod sam koniec meczu (sędzia doliczył 7 minut), parę wrzutek w pole karne zagrali goście, ale żadna nie przyniosła większego efektu. Ciekawostką było też to, że chwilę przed ostatnim gwizdkiem na murawie włączyły się zraszacze. Gospodarze zapewne nie przewidzieli, że mecz łącznie będzie trwał ok. 15 minut dłużej i automtycznie zaprogramowane wyskoczyły z murawy i zaczeły ją podlewać. Wynik meczu się nie zmienił i to TPS wygrał derby 1-0.
TPS po tej wygranej ciągle ma realne szanse na podium. W ostatniej kolejce gra na wyjeździe z Wielkopolską Komorniki. Wiara Lecha utrzymała drugie miejsce, ale żeby być go pewnym na koniec, musi wygrać ostatni ligowy mecz z Concordią Murowana Goślina.
źródło: http://www.peryferiafutbolu.pl/