PKO: Korona rozgromiła Unię
Korona Stróżewo ograła na własnym boisku Unię Wapno 7:1. Bramki na wagę zwycięstwa strzelali Mateusz Dreger, Marcin Hadała, dwie Maciej Dąbrowski oraz trzy Paweł Pańczyszyn.
Początek pierwszej połowy nie zapowiadał tak wysokiego zwycięstwa. Było widać, że Korona w ciągu tygodnia rozgrywa swój trzeci mecz, przez co brakowało świeżości w akcjach. Goście chcieli to wykorzystać i już w 3 minucie groźnie strzelali na bramkę Piotra Ławniczaka, jednak bez większych konsekwencji. W odpowiedzi strzał głową Macieja Dąbrowskiego był minimalnie niecelny. W 20 minucie Unia objęła prowadzenie. Pomocnik gości zagrał długą piłkę za obrońców, przez co napastnik Unii znalazł się w dobrej sytuacji i strzałem w długi róg umieścił piłkę w siatce. Korona chciała szybko odpowiedzieć na straconą bramkę, ale nie potrafiła groźniej zagrozić bramce rywali. W 29 minucie groźnie głową strzelał Maciej Dąbrowski, który wykańczał dośrodkowanie Łukasza Walkowiaka, jednak nadal bez efektu w postaci bramki. Mówi się do trzech razy sztuka i znane powiedzenie zaprocentowało. Podopieczni Marka Trzebnego w bardzo ładnym stylu rozegrali akcje, piłka trafiła na lewą stronę do Krzysztofa Troczyńskiego, który idealnie dośrodkował do Macieja Dąbrowskiego, a ten strzałem głową wyrównał stan meczu. 180 sekund później gospodarze cieszyli się z prowadzenia. Bartosz Antosik, który w tym dniu grał na prawej pomocy, idealnie dośrodkował do Pawła Pańczyszyna, który głową pokonał bramkarza. Chwile później Paweł Pańczyszyn wpisał się po raz drugi na listę strzelców. Tym razem w polu karnym minął obrońcę i strzałem w dłuższy róg podwyższył prowadzenie. Jeszcze przed przerwą wynik na 4:1 ustalił Mateusz Dreger wykorzystując podanie od Rafała Skiby.
W drugiej połowie Korona udowodniła, że na pozycji lidera nie znalazła się przypadkowo. Już w pierwszej akcji po wznowieniu gry Maciej Dąbrowski przelobował wychodzącego bramkarza i tym samy było już 5:1 W kolejnych akcjach Korona grała bardzo mądrze, czego konsekwencją były kolejne bramki. W 69 minucie Paweł Pańczyszyn wykorzystał dośrodkowanie Macieja Dąbrowskiego z rzutu rożnego i tym samym skompletował hattricka. Trzy minuty później Marcin Hadała mógł podwyższyć wynik meczu, ale jego strzał bardzo dobrze obronił bramkarz. Młody zawodnik mógł cieszyć się z upragnionej bramki w 85 minucie, kiedy to dostał podanie od Krzysztofa Troczyńskiego i bez większych problemów umieścił piłkę w siatce. Goście w drugiej połowie praktycznie ani razu poważniej nie zagrozili bramce Piotra Ławniczaka.