Z Beką o rundzie jesiennej
Runda jesienna dobiegła końca. Trwa głosowanie na najlepszego zawodnika, tak więc to jest ten czas, kiedy rozpoczęliśmy podsumowania. Pierwszą rozmowę przeprowadziliśmy z Michałem Andrzejczakiem.
1. Niedosyt, czy zadowolenie? Przez kilka kolejek byliście liderem, a takie mecze, jak ten z Budzyniem, Pęckowem, czy Gołańczem pozbawiły was tego na rzecz Wełny Skoki.
Każdy z nas, piłkarzy, w każdym meczu chce grać o zwycięstwo i jak najwyższą pozycję w ligowej tabeli. Po siedmiu kolejkach byliśmy liderem i szkoda, że losy potoczyły się tak, a nie inaczej. Na obecną chwilę żałujemy, że strata do Wełny wynosi pięć punktów, bo ta różnica powinna być mniejsza. Najmniej spodziewaliśmy się porażki z Budzyniem, który przyjechał do Stróżewa bardzo osłabiony, ale z dużą wolą walki na zwycięstwo. Nam w tym dniu nic nie wychodziło… Mieliśmy swoje sytuacje, ale jak w transie bronił golkiper Kłosa. Remis w Pęckowie nie należy uznawać za stratę punktów, bo tam zawsze gra się nam ciężko i dwukrotnie goniliśmy wynik. Jedyny niedosyt, to błąd sędziego, który w 95 minucie nie odgwizdał rzutu karnego. Ostatnie spotkanie, z Zamkiem Gołańcz to za duże rozprężenie po przerwie.
2. Wicelider, to lepsza pozycja wyjściowa na rundę wiosenną? Atakuje się lepiej, niż broni – grasz bez większej presji.
Pamiętam, jak graliśmy cztery lata temu w barażach… Rundę jesienną sezonu 2011/2012 skończyliśmy na 5 miejscu, a Wełna na 6. Nasza strata do lidera wynosiła 9 punktów, a po czterech kolejkach rundy wiosennej, mieliśmy już dwa punkty przewagi nad mistrzem jesieni i byliśmy liderem. No i wtedy przyszedł ostatni mecz w sezonie, decydujący o awansie, z Wełną Skoki. Rywal wyrównał w ostatniej minucie i tym samym przeskoczył nas w tabeli, co dało im awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtedy szczęście im sprzyjało, a tym razemmoże będzie po naszej stronie? Czas pokaże. My musimy się skupić na jak najmniejszej ilości potknięć na wiosnę.
3. Pięć punktów straty do lidera, to duża różnica, czy mała?
Jest to różnica do nadrobienia. Nie będziemy zależni sami od siebie, bo nawet jeśli wygramy wszystkie mecze wiosną i zdobędziemy 36 punktów, to i tak możemy nie być pierwsi. Do ostatniej kolejki będziemy robić wszystko, aby różnica punktowa do Wełny była jak najmniejsza. Może w czerwcu uda sprawić się jakąś niespodziankę.
4. Wracając do tych słabszych spotkań. Czego zabrakło, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę? Nie podeszliście zbyt luźno do tych meczów?
W każdym z tych spotkań mieliśmy swoje sytuacje, ale strasznie zawodziła skuteczność. Dąbek, Waluś, czy Fryga nie umięli znaleźć sposobu na pokonanie bramkarza rywali. Natomiast w ostatnim meczu na pewno zabrakło konsekwencji w wykonywaniu założeń taktycznych, jakie otrzymaliśmy przed meczem i w przerwie, gdy prowadziliśmy 2:1.
5. Jak duży wpływ miały letnie wzmocnienia na grę Korony w tej rundzie?
Każdy z nowo pozyskanych zawodników miał swój udział w naszym sukcesie, jakim jest 2 miejsce. Rafał wprowadził spokój w linie obrony ze względu na swoje doświadczenie. Paweł strzelił kilka ważnych bramek, no a Artur pograłby pewnie więcej, gdyby nie dwa urazy w trakcie sezonu. Warto jednak zaznaczyć, że po raz pierwszy mamy taką rywalizację na pozycji bramkarza. Trener ma ból głowy na kogo postawić, bo ma dwóch równych golkiperów. Wszystkie ruchy kadrowe, które były przeprowadzone latem, były przemyślane. Nie było to branie kogoś na sile, bo trzeba „uzupełnić kadrę”. Dzięki dobrym ruchom transferowych, dobrej formie zawodników i solidnie przepracowanym okresie przygotowawczym wygraliśmy pierwsze 7 kolejek. Później pojawiły się kartki, kontuzje i było już trochę gorzej.
6. Patrząc realnie, chcąc walczyć o awans do IV ligi, na jakich pozycjach potrzeba wzmocnień?
Gdyby nie pojawiały się pauzy za kartki – co jest niemożliwe – i wszyscy zawodnicy byliby zdrowi, to wystarczyłby obecny, jaki mamy. Jednak zawsze ktoś wypadnie, dlatego też badzie trzeba pomyśleć nad ewentualnymi ruchami transferowymi. Pamiętajmy, że nie robimy nic na sile. Jeśli ktoś nie będzie u nas chciał grac, to nie będziemy trzymać go na siłę. Od wiosny do rozgrywek przystąpimy, niestety, bez Frygi, który kończy grę w piłkę z powodu przewlekłych problemów z plecami. Trzeba to zrozumieć, ponieważ zdrowie jest najważniejsze.
7. Brak w kadrze Roberta Burego – jak to skomentujesz?
Bez Roberta i Karola Kaniewskiego musieliśmy sobie już radzić od rundy wiosennej, ponieważ urazy, których się nabawili, wyłączyły ich z gry na praktycznie cały rok. Jak już Buras był w stanie grać, to – jak co roku – wyjechał na miesiąc za granice. Już po powrocie nie czuł się na silach, żeby wrócić. Fajnie byłoby, gdyby na wiosnę oboje wrócili i nam pomogli. Poza tym, jak grałem z Robertem, to potrafił mnie zmotywować do jeszcze lepszej gry, wiec czasami mi tego brakuje.
8. Robert Troczyński i Korona Stróżewo. To gorący temat od momentu, kiedy Mały wrócił do Polski. Już nie raz pojawiały się plotki o ponownym przyjściu do Korony. Tak jest i teraz. Przydałby się?
Plotki były, są i będą. Robert jest tak dobrym zawodnikiem, że przydałby się w każdym zespole naszego regionu. Jednak najpierw musi wrócić do formy po kontuzji. Myślę, że to jest dla niego najważniejsze. My, jako zawodnicy i znajomi też chcemy, żeby wrócił na boisko i mógł cieszyć się grą. Sam Roberta bym chętnie u nas widział, ale jestem przekonany, że to nie nastąpi tej zimy. Wydaje mi się, że jego celem będzie utrzymanie Kłosa w okręgówce, co nie będzie prostym zadaniem, ale z pewnością wykonywalnym.