Tylko remis...
Korona Stróżewo zremisowała z Notecią Czarnków 3:3. Przed meczem taki wynik można byłoby brać w ciemno, ale po spotkaniu pozostaje niedosyt, bowiem można było pokusić się o zwycięstwo.
Mecz dla Korony rozpoczął się wręcz fatalnie, bowiem w ciągu pierwszego kwadransu gospodarze dwukrotnie pokonali Maciej Hudzińskiego. Piłkarze Noteci z pierwszym gwizdkiem sędziego zaatakowali wysokim pressingiem, co się opłaciło. Już w 5 minucie piłkarz gospodarzy wykorzystał dobre podanie od kolegi z zespołu. W 15 minucie było już 2:0. Golkiper Korony wydawałoby się w nie groźnej sytuacji wypuścił piłkę z rąk, co bezlitośnie wykorzystał rywal i umieścił futbolówkę w siatce. Przy pewnym już prowadzeniu drużyna Czarnkowa cofnęła się do obrony, co okazał się bardzo złym posunięciem. Już w 30 minucie kontaktowego gola zdobył Maciej Dąbrowski wykorzystując dobre podanie od Krzysztofa Troczyńskiego. W kolejnych minutach Korona konsekwentnie szukała bramki dającej remis. W 40 minucie na strzał z ponad 30 metrów zdecydował się Mateusz Barełkowski. Jego uderzenie zdołał odbić bramkarz, ale przy dobitce Dąbrowskiego był już bezradny i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:2.
Po przerwie dużo akcji rozgrywało się w środku pola, a na pierwszą groźną akcje było czekać aż do 60 minuty, kiedy to w dobrej sytuacji ponownie znalazł się Maciej Dąbrowski. Zawodnik Korony sprytnie minął dwóch obrońców gospodarzy i znalazł się sam na sam z bramkarzem. Jednak w tej sytuacji piłkarz się trochę podpalił i zbyt szybko oddał strzał, który minimalnie minął bramkę. W 65 minucie Noteć wyprowadziła jedna z nielicznych akcji, która okazała się skuteczna i ponownie trzeba było gonić wynik. Przy tej akcji ucierpiał również bramkarz Korony, który nie był w stanie dalej kontynuować gry, a jego miejsce w bramce zajął Michał Andrzejczak. W międzyczasie doszło również do sytuacji, w której Mateusz Dreger wymienił kilka słów z obrońcą gospodarzy. Cała ta sytuacja zakończyła sie na rękoczynach i w konsekwencji piłkarz Noteci otrzymał czerwoną kartkę, a pomocnik Korony obejrzał „żółtko”. Korona chciała wykorzystać fakt, że gra o jednego zawodnika więcej, co w końcu się udało. Bardzo blisko szczęścia już w 78 minucie był Krzysztof Troczyński, ale jego strzał zatrzymał się tylko na poprzeczce. 5 minut później było już jednak 3:3. Dośrodkowanie z rzutu wolnego wykorzystał Karol Kaniewski, który z najbliższej odległości pokonał bramkarza strzałem głowa. Końcówka meczu to nadal ataki piłkarzy Marka Trzebego, lecz wynik juz nie uległ zmianie.